Trening personalny: zbędny bajer czy skuteczny akcelerator?
Trening personalny, czyli indywidualne zajęcia z trenerem, kojarzą się z luksusowym zbytkiem, gdzie osoba z nadmiarem gotówki idzie wykonać kilka ćwiczeń, mając w tle okrzyki motywacyjne „jeszcze, jeszcze, dasz radę!”. Długo byłem o tym przekonany i byłbym dalej, gdyby nie to, że mam bloga.
Napisał do mnie bowiem Grzegorz Niecko z Trener Bardzo Osobisty, który zaprosił mnie na trening indywidualny. Ponieważ jestem sceptycznie nastawiony do takich rzeczy, chwilę się wahałem, ale ostatecznie poszedłem zmierzyć się ze stereotypami na temat takiej formy treningu. Grzegorz zgodził się, żebym przyszedł z dziewczyną, dlatego ten artykuł to nasze wspólne przemyślenia.
ZAJĘCIA INDYWIDUALNE – CO TO I DLA KOGO?
Zajęcia personalne maja sens szczególnie dla trzech grup ludzi. Po pierwsze, zdecydowanie dla zaczynających ćwiczyć w ogóle. Ćwiczenia fizyczne muszą być poprawnie wykonywane, a osoby początkujące nie mają na tyle świadomości ciała i wiedzy, aby dokonywać autokorekcji, więc trener pełni rolę nadzorująca. Druga grupa, to osoby, które trenowały inne dyscypliny. W takiej sytuacji trener jest w stanie szybko „wciągnąć daną osobę na pożądany poziom wiedzy” z nowej dziedziny. Trzecia natomiast, to osoby, które lubią zapłacić i być „dopilnowane i dopingowane”.
Trening wygląda jak każdy inny – najpierw jest rozgrzewka, a potem właściwe ćwiczenia, w zależności od pożądanych rezultatów. Na nasz trening inicjatywę zostawiliśmy Grzegorzowi – by to on przygotował „jakieś ciekawe ćwiczenia z kalisteniki”. Jak mu się to udało?
GRZEGORZ NIECKO – TRENER BARDZO OSOBISTY
Jest trenerem, który pracuje Metodą Naturalną. O formie pracy Grzegorza możesz przeczytać więcej tutaj.
Poznając Grzegorza, już od początku wiedzieliśmy, że będzie się fajnie, patrząc na jego pogodny wyraz twarzy. Ale przecież nie tylko to się liczy. Od strony wiedzy, przyznaję: miałem trochę stereotypowych obaw, że jest młody, wiec nie należałoby oczekiwać za wiele, ale myliłem się. Po pierwsze, on sam nie wygląda jak przeterminowany weteran siłowni, którego chwała dawno zginęła pod zwałami tłuszczu, ale jak sportowiec, który prowadzi tam, gdzie sam już doszedł. Ba, nie tylko tam, gdzie doszedł, ale też tam gdzie nadal jest.
„Metoda Naturalna”, to metoda treningowa stworzona przez Goergesa Héberta, który podróżując po świecie, jako młody francuski oficer marynarki wojennej, obserwował naturalny styl życia ludzi z napotykanych plemion. Widział, że biegali oni, aby zapolować; skakali, by pokonać przeszkodę; rzucali włóczniami w stronę zwierzyny i wspinali się na drzewa, by zbierać owoce. Każda z tych aktywności była wykonywana w sposób naturalny, bez poszukiwania konkretnego stylu i niepotrzebnych akcesoriów. Mimo to, posiadali oni doskonałą kondycję fizyczną. Hébert stwierdził, że możliwe jest osiągnięcie tego bez pomocy przyrządów czy innej infrastruktury, naśladując po prostu naturalne czynności.
Na trening zaproszeni zostaliśmy do strefy kalisteniki na Movement Arenie w Gdańsku. Hala jest spora i w jednym miejscu znajdują się też różnego typu trampoliny, sprzęt gimnastyczny, otwarta sala z lustrami itp., co powoduje, że można obserwować inne ćwiczące osoby i nie ma się wrażenia izolacji. Sama strefa kalisteniki, jak ta dyscyplina zobowiązuje, zawiera tylko kilka podstawowych sprzętów typu drążki, box czy drabinki. Mogliśmy z nich wszystkich skorzystać, co pozytywnie wpłynęło na urozmaicenie treningu.
Jeśli chodzi o ćwiczenia, to Grzegorz bierze je z kilku dyscyplin i łączy tak, że potrafisz zapomnieć, że ćwiczysz. Trening wyciska z każdego 100%, niezależnie od tego, ile to dla kogo w danym momencie jest. Nie da się ukryć: trening indywidualny = nie ma gdzie uciec ani za kim schować, bo grupy nie ma. I właśnie dzięki temu można zobaczyć pełną wartość takiej formy, bo okazuje się, że przeciwnikiem nie jest trener, tylko własne słabości, a rolą opiekuna jest doping i pomoc w wygraniu z nimi. Skuteczne pokonanie oporów i wykonanie wszystkich ćwiczeń pozytywnie nastraja na resztę dnia, nie wspominając o wzmocnionych mięśniach. Nie tylko tych w ciele, ale też z mocniejszym „mięśniem silnej woli”.
Samemu treningowi towarzyszy atmosfera, która nie wywołuje uczucia nieprzyjemnej presji, lecz powoduje, że aż chce się działać. Co do samych ćwiczeń, to Grzegorz dba o różnorodność i przeplatanie, aby się nie nudziły, tylko wzbudzały ciekawość „co będzie dalej?”. Ważne dla nas było to, że patrzy także na zgodność ćwiczeń z fizjologicznymi zakresami i płaszczyznami ruchu, a więc o to, żeby ćwiczenia były „zdrowe”. W razie przeciwwskazań, proponuje także modyfikacje lub zamienniki, by nikogo nie odciągnąć od słusznej teorii, że „sport to zdrowie”.
Grzegorz zaprojektował i przyczynił się do powstania pierwszego w Polsce parku parkour – obiektu, który przeznaczony jest do trenowania sportów kalistenicznych, street workout, freerun czy crossfit. Dzięki temu, że w 2013 roku wraz z przyjaciółmi przetarł szlak, dziś tego rodzaju parki powstają w całym kraju. Treningi grupowe, które prowadzi w Trójmieście, najczęściej odbywają się właśnie w zaprojektowanych przez niego obiektach.
Pozytywne wrażenie wzmocniła także uczciwość Grzegorza w kwestii diety. Widać po nim efekty ćwiczeń, wiec korciło nas zapytać jak je. Jednak tutaj nie zaczął się on chwalić, lecz uczciwie powiedział, że nie czuje się kompetentny odpowiadać. Dodał, że zna podstawy dietetyki, ale to nie jego dziedzina i nie podejmuje się rady. Zrobił na nas tym samym duże wrażenie – nie każdy w roli eksperta potrafi otwarcie przyznać się do tego.
Miałem dużo wątpliwości dotyczących treningu indywidualnego, ale dzięki Grzegorzowi, mogłem je rozwiać. Spodobała nam się taka forma ćwiczeń, nawet pomimo tego, że sam od lat uczęszczam na rożne zajęcia sportowe. Minusem pracy indywidualnej jest cena, choć warto rozważyć, bo efekty robią wrażenie. Widzieliśmy podopiecznych Grzegorza i mogliśmy się przekonać, że swoje sukcesy potrafi przekazywać dalej. Ciekawie dobrane ćwiczenia i wspieranie w chwilach trudności przekonały nas do tego, że trening indywidualny to świetny akcelerator. Jeśli ktoś chce dojść do sukcesu szybciej, to warto zainwestować w trenera personalnego.
Czy wiesz, że…?
Pełne krążenia szyją, wciąż wykonywane na lekcjach WF czy na treningach sportowych, uszkadzają wyrostek kolczysty. Zamiast pełnych krążeń, można wykonywać półkrążenia z przodu i z tyłu lub ograniczyć się wyłącznie do ruchów prostych (np. góra/dół).
A nawet, jeżeli nie jesteś w stanie sobie na to pozwolić, to nic straconego. Grzegorz dla czytelników anaruk.pl zgodził się dać specjalną cenę – 50% rabatu na pierwsze 4 treningi. Wystarczy, że polubisz jego fanpage i napiszesz na maila Grzegorza.
A czy Ty korzystasz z usług trenerów personalnych?
Jeśli tak – to jak to wygląda u Ciebie?
Jeśli nie – dlaczego?