Jak przełamać lęk przed podróżami?
Idą wakacje, więc już niebawem, ściana na Facebooku będzie zasypana zdjęciami znajomych z egzotycznych miejsc. Co zrobić, jeśli mamy chęć na podróż, a jednocześnie do głowy przychodzą obawy?
Jak przełamać lęk przed podróżami?
Wątpliwości powiązane ze stresem są naturalnym mechanizmem obronnym człowieka, mającym za zadanie chronić go przed zagrożeniami. Stąd obecność lęku jest uzasadniona i potrzebna. Często jednak przesadzamy. Michel de Montaigne powiedział: moje życie pełne było straszliwych nieszczęść, z których większość nigdy nie nastąpiła. Myśl tą potwierdzają badania University of Cincinnati, a wynika z nich, że 85% rzeczy, których się obawiamy nigdy nie następuje. W pozostałych 15% dzieje się coś, z czego w 79% przypadków ludzie wychodzą obronną ręką. Problemem pozostaje jedynie 3% sytuacji. Dla tak niskiego procenta bezsensem jest rezygnacja z planów i marzeń. Odwaga nie polega na tym, że człowiek się nie boi, tylko na tym, że robi coś pomimo strachu.
Nie uda się
Jedną z obaw przed wyjazdami jest strach przed porażką. Odnalezienie się w obcym miejscu, przygotowanie i organizacja wyjazdu lub znalezienie drogi, to realne wyzwania. Ale czy podobnych prób nie mamy codziennie? Każdy ma setki doświadczeń takich jak nowa szkoła, uczelnia, sprawy do załatwienia w różnych placówkach, sklepach i innych miejscach. Odwołanie do minionych sukcesów pozwala ograniczyć część lęku towarzyszącego nowym wyzwaniom. Kluczem jest zaufanie sobie i myśl: ufam sobie, dam radę, bo już wiele razy dałem/dałam.
Nie dogadam się
Nieznajomość języka hamuje przed wyjazdem z Polski, ale jest to utrudnienie, a nie bariera. Świat jest zróżnicowany i zaskakuje, a ludzie nie tak bardzo. Wszędzie trzeba jeść, pić, spać, dotrzeć do wybranego miejsca. I do tego nie potrzeba znać żadnego języka, bo ręce wystarczą. Nie tylko do gestykulacji, również do obsługi smartfona z tłumaczem. Ponadto, ludzie to wspaniałe istoty, jedyne rozumne na planecie. Pomagają sobie nawzajem, szczególnie obcym podróżnikom proszącym o wskazówki. Dla pomagających to też przygoda.
Boję się ludzi
Za lękiem związanym z wyjazdami często stoi strach przed ludźmi. Są osoby, które preferują własny krąg znajomych, a obecność obcych wzbudza w nich niepokój. W przypadku podróży efekt obcości jest pozornie potęgowany przez to, że napotkani ludzie mówią w obcym języku, maja inną kulturę, kolor skory lub rysy twarzy. Z tą obawą można sobie poradzić w łatwy sposób. Po pierwsze, warto uświadomić sobie, że ludzie są wszędzie podobni. Być może inaczej mówią i wyglądają, ale dążą do podobnych rzeczy. Dlatego na wyjeździe nie są bardziej obcy niż w domu. Po drugie, warto w chwilach niepewności przywoływać przeszłe zdarzenia, w których poradziliśmy sobie z wyzwaniami. Może to być: nowa szkoła, praca, wizyta u lekarza, zakupy w hipermarkecie.
Ćwiczenie czyni mistrza
Organizacja podroży i poradzenie sobie podczas jej trwania, to umiejętność jak każda inna. Żeby nauczyć się grać na instrumencie, mówić w obcym języku czy poznać kroki tańca, należy ćwiczyć. A to oznacza podejmowanie prób. Człowiek uczy się poprzez popełnianie błędów i korygowanie ich. Dlatego błędy są dobre. Niestety szkoła mówiła co innego, by przez lata, małymi krokami wyryć w nas myśl, że za popełniony błąd spotka nas kara. Po pierwsze: zła ocena. Ciężko eksperymentować, wiedząc że przez to pogorszy nasze oceny. Po drugie, nauczycielom zdarza się skwitować przyznanie oceny zgryźliwym komentarzem pogarszającym wrażenie. Po trzecie, bywa tak, że dzieci naśmiewają się ze słabych uczniów. Z tego powodu w szkole kształtujemy nawyk, żeby błędów unikać za wszelką cenę. A w życiu chodzi o to, by popełniać błędy i umieć sobie radzić z porażką.
Błędy w podróży nie wpływają na postrzeganie siebie
Jeśli powiążemy swoje działanie z tożsamością, to znaleźliśmy się w tarapatach. Polega to na tym, że jeśli ktoś zrobił coś źle, to automatycznie źle myśli o sobie. Należy się z tego jak najszybciej uwolnić. Poprawna myśl jest taka, że jeśli zrobiło się coś błędnie, to jest to zrobione błędnie i tyle. Nie ma to wpływu na moją wartość, gdyż jest ona stała i niezmienna. Z tego powodu wady mojej podróży nie będą moimi wadami. To, że zgubię się w mieście nie uwłacza mojej wartości. Nie dostanę też złej oceny za to, że będę próbował porozumieć się z tubylcami marnym angielskim. Ważne jest to, że będę próbował.
Odwracając statystykę przywołaną na początku, można powiedzieć, że ruszając w podróż mamy aż 97% szans na sukces. Czy warto więc przesiedzieć wakacje na Facebooku podziwiając cudze zdjęcia?