3 przyczyny odwlekania działania
„Muszę się za to w końcu zabrać”, „muszę to zrobić”, „chcę się za to wziąć” to znienawidzone zdania, którym od zawsze świetnie żyje się w naszym języku. Na liście widnieje zadanie, które jest ambitne i są ważne powody by je zrobić, ale jednak nadal znajdujesz sposoby by pomimo tego powstrzymać się od działania. Co to za sposoby? Jak sobie z nimi poradzić by zacząć działać?
Niezależnie od tego kim jesteś i czym się zajmujesz, prawdopodobnie masz przynajmniej jedno ważne dla siebie zadanie, cel czy marzenie, które chcesz zrealizować – jednak gdy chcesz się wziąć do działania, pojawia się tysiąc innych rzeczy do zrobienia. Można podać oklepany przykład o unikaniu nauki do egzaminu poprzez pojawiającą się nieodpartą chęć do sprzątania. Nawet jeśli cel, który nam przyświeca jest atrakcyjny i chcemy go osiągnąć, to jednak nasza psychika ma na nas takie haki, że odraczamy działanie. Jakie to haki?
WEWNĘTRZNY SĘDZIA
Jedna z pułapek, które są na nas zastawione w głowie, to głos wewnętrznego krytyka, sceptyka, sędziego i pesymisty. Gdy jesteś gotów przystąpić do działania, po przeciwnej stronie pojawi się natychmiast kontra w postaci różnych negatywnych myśli. Ponieważ nasz krytyk to my, ma on do dyspozycji zasoby naszej inteligencji i potrafi skutecznie wykorzystać najsłabsze punkty, które świetnie zna. W takich sytuacjach zwykle sama świadomość tego wystarczy, żeby zidentyfikować i… zignorować ten głos.
Pesymista-krytyk działa na dwa sposoby:
- Podaje Ci pozornie racjonalny i poważny powód niedziałania na rzecz wybranego celu – np. „miałem poćwiczyć, ale jestem jeszcze zmęczony, więc zamiast tego zjem i odpowiem na maile”. Niby wszystko jest OK – powód jest sensowny, a zaproponowane rozwiązanie dobre. Ale cel (tu: ćwiczenia) nie zostaje zrealizowany.
- Atakuje naszą samoocenę. Robi to często w sposób sztucznie pozytywny – np. „miałem wykonać projekt, ale jest za trudny, za dużo nie wiem, nie czuję się na siłach, więc zabiorę się dopiero za niego, kiedy będę w stanie go zrobić lepiej niż teraz”. Brzmi racjonalnie – jestem porządny, nie chcę zrobić słabo, więc na razie nie robię.
Marek Aureliusz, rzymski cesarz, a zarazem filozof, radził by rzucić wyzwanie temu sędziemu:
Odrzuć jego wyroki, a wszystko stanie się proste… Rzeczy są takie, jakimi czyni je Twoja opinia, a ta opinia mieszka w Tobie. Możesz ją odmienić, kiedy tylko zechcesz, a wówczas grancie same się wygładzą i wszystko się uciszy: morze spokojne, niebo bezchmurne”.
ROBIĘ DOBRZE ALBO NIE ROBIĘ
Rozwijając jeden z powyższych przykładów, częstą pułapką jest odraczanie działania z powodu tego, że zadania nie da się zrealizować w sposób doskonały. Prawdą jest, że wszystko da się zrobić chociaż ciut lepiej, a więc zrobić czegoś doskonale się po prostu fizycznie nie da. Oznacza to, że i tak musimy mieć pewien poziom tolerancji na niedoskonałość. Powszechnym problemem jest na przykład mówienie w językach obcych. Bywa, że wolimy powiedzieć, że danego języka nie znamy niż w nim rozmawiać – bo „jeszcze powiem coś źle”. Jak poprawić jakość swojej mowy, kiedy nie ćwiczy się i nie używa danej umiejętności?
Nie można zapominać też tutaj o lęku przed popełnianiem błędów, którym zatruwa nas szkoła.
Sposób rozwiązania, którym jest obniżenie granicy tolerancji na niedoskonałość, wcale nie polega na tym, że „skoro nie mogę zrobić dobrze, to zrobię zupełnie byle jak”. Nie uciekajmy ze skrajności w skrajność! Jeśli nie zrobisz czegoś perfekcyjnie, to jak? Beznadziejnie? Fatalnie? Nie! Są inne poziomy pomiędzy tymi skrajnymi:
– świetnie
– bardzo dobrze
– dobrze
– poprawnie
– akceptowalnie
i tym podobne. Co więcej, jeśli to, co chcesz zrobić jest w jakiś sposób dla Ciebie istotne, to dlaczego miałbyś/miałabyś się nie postarać? Mówiąc np. po angielsku będziesz zapewne mówić najlepiej jak potrafisz. Nie będzie idealnie, pewnie pojawią się błędy, ale właśnie: będziesz mówić. To pozwoli także na wzrost tej umiejętności z czasem.
POŻYTECZNE RZECZY, KTÓRE NAGLE CHCĘ ZROBIĆ
Jak to jest, że kiedy pojawia się obowiązek lub cel do zrealizowania, to inne rzeczy robią się atrakcyjne? Odpowiedź jest prosta i krótka: to ucieczka do strefy komfortu. Nawet jeśli nie cierpię sprzątać i normalnie tego nie robię, to w zestawieniu z nauką do egzaminu sprzątanie plasuje się wewnątrz strefy komfortu i w tej sytuacji nie rodzi tyle napięcia, co konieczność zabrania się za naukę do egzaminu. Ponadto pozwala to krytykowi stwierdzić, że jest inne „ważne” zadanie, które wymaga wykonania.
Co z tym zrobić? To, co zwykle – przyłapać się na tym. Przy większości zadań da się skorzystać też z innych metod m.in. odpowiedniego ujęcia zadania, omówionych w tym wpisie. Gdy wiem, że mam do napisania artykuł, a znaczenie zrobienia prania podejrzanie rośnie, to muszę natychmiast przyłapać się, że uciekam do strefy komfortu i skupić na artykule. Dodatkowo pomocne będzie odpowiednie ujęcie zadania. Skoro napisanie artykułu budzi opór, to znaczy, że jest sformułowane źle. W linkowanym wyżej wpisie podane jest czym się kierować, żeby było dobrze.
Jakie zadanie ostatnio najdłużej zdarzyło Ci się odwlekać? Napisz w komentarzu! Udało Ci się je w końcu zrobić?
Odwlekałem czytanie tego artykułu przez co najmniej miesiąc.
Haha :D A zidentyfikowałeś czemu? :)
Pewnie głównie z przekory w stosunku do tematu: odwlekanie czytania artykułu o odwlekaniu.