Nasze interakcje z innymi wywołują codziennie setki lub tysiące różnych efektów. Część z nich jest negatywna, niezależnie od naszej woli. Zdarza nam się zostawiać innych z krzywdą, smutkiem lub bólem. Jest to normalny skutek, wpisany w istotę interakcji. Ale jak naprawiać te szkody, a nawet przekształcać na swoją korzyść?
ANATOMIA RELACJI
Podstawą relacji międzyludzkich są interakcje. Na każdą z nich składa się intencja, realizacja i interpretacja. Na przykładzie:
- Intencja [zależy od nadawcy] – to, co chcemy osiągnąć (może być uświadomiona i nieuświadomiona, ale zajmijmy się tymi jawnymi) – np. w nudny zwykły dzień chłopak chce dać kwiaty swojej dziewczynie.
- Świadoma intencja: żeby było jej miło.
- Podświadoma dodatkowa intencja: dziewczyna podziękuje i go przytuli.
- Realizacja [zależy od nadawcy oraz czynników zewnętrznych] – to, jak nam wyszło – np. chłopak daje dziewczynie kwiaty. Niedługo później przypomina sobie, że od kilku dni miał spytać czy dziewczyna ma coś przeciwko, żeby poszedł w weekend z kolegami na mecz. Popełnia błąd, zadając to pytanie chwilę po wręczeniu kwiatów, podczas jednej rozmowy.
- Zależne od nadawcy: kupienie kwiatów = OK, wręczenie kwiatów i jednoczesne zapytanie o mecz = błąd (połączenie obu spraw).
- Zależne od czynników zewnętrznych: gdyby dziewczynie w momencie odbierania kwiatów np. spadł na głowę żyrandol, to realizacja byłaby negatywna bez winy chłopaka.
- Interpretacja [zależy od odbiorcy] – to, jaka intencja została przypisana na podstawie realizacji – np. dziewczyna widząc krótki odstęp między kwiatami a pytaniem o mecz, przypisuje chłopakowi intencję „chce mnie kupić kwiatami”. Zamiast poczuć się miło, poczuje się zraniona, rozczarowana lub oszukana, że kwiaty są ze względu na mecz, a nie ze względu na nią.
ŹRÓDŁO KONFLIKTÓW
W prawie wszystkich życiowych sytuacjach źródłem żalu do innych jest konflikt między interpretacją a intencją. Bardzo rzadko ktoś jawnie zakłada naszą szkodę, ale często jesteśmy pewni, że „on na pewno to zrobił na złość”, „ja go znam”, „ale ja to wiem”, że nie szukamy już dobrej intencji, tylko skupiamy się na potwierdzeniu i racjonalizacji odruchowej negatywnej interpretacji.
Jeżeli świadomie i aktywnie podejdziemy do tego, że intencja była dobra i spróbujemy ją znaleźć, to możemy się uodpornić do tego stopnia, że niemożliwe będzie nas zranić. Łatwiej też będzie przebaczać, widząc, że ktoś mimo wszystko chciał dobrze. A to pozwoli cieszyć się relacjami, zamiast przejmować przykrościami, na które i tak nie mamy wpływu.
Niezależnie od intencji, dana interakcja może w nas zrobić ranę. Słowo rana odbierana jest jako mocne lub przesadzone słowo, ale ustalmy, że nawet jak otworzę komuś drzwi i mi nie podziękuje, to powiemy, że jestem zraniony.
Tutaj zaczyna się cała historia kłótni i sporów jakie kiedykolwiek z kimkolwiek miałeś. Niezależnie od intencji, nasze zachowania wobec innych mogły się zakończyć zranieniem, a my nawet o tym nie wiemy. Często ma to też związek z przereagowaniem/nadreakcją – ang. overreaction, o której mówiliśmy tutaj.
CO ZROBIĆ, GDY KTOŚ CZUJE SIĘ ZRANIONY?
Lekarstwem są przeprosiny. Nieważna jest intencja, tylko interpretacja, czyli to, jak ktoś się ostatecznie poczuł. Tak, nawet jeśli zrobiliśmy wg siebie coś dobrego, to należy przeprosić, bo przepraszający nic nie traci. Natrafiamy tu na kolejny mit, że jest to tożsame z uniżeniem lub ujmą na wizerunku; gdy przepraszam to „coś tracę”. Nic bardziej mylnego.
Wiele osób szkodliwie podpina do przeprosin źródło swojej samooceny. Wtedy każdorazowe przeprosiny stają się dla nich faktycznie aktem uniżenia, a tak nie powinno być. Ten temat rozwinięty będzie w kolejnych artykułach z tej serii.
ISTOTA PRZEPROSIN
Przeprosiny to najwyższa forma wysłuchania, empatii i zrozumienia, której zadaniem jest zabrać ból drugiej osoby. Jeżeli ktoś mówi o swoim żalu do nas, a my odpowiadamy „rozumiem, przepraszam”, to:
- Potwierdzamy, że uznaliśmy ból tej osoby i okazujemy jej zrozumienie, a to buduje relację.
- Odbieramy ten ból, a więc rana, która była, przestaje krwawić (przy czym pod pojęciem rana mamy na myśli zarówno najbardziej trywialny drobiazg, jak i sprawę olbrzymiego kalibru), a nasza relacja się oczyszcza.
Oczywiście, zakładamy, że przeprosiny są szczere.
- Jeśli mówisz podniesionym głosem „No przepraszam!”, to ton może zdradzać, że wcale nie chcesz „odebrać bólu” i wtedy zostanie to odebrane negatywnie.
- Jeśli dodasz do swoich przeprosin słowo ale (np. „Przepraszam, ale …”), to to magiczne słówko, znane z kasowania tego, co było przed nim, spowoduje, że przeprosiny będą nieważne.
Dobre przeprosiny to takie, w których przepraszasz i zostajesz w pewnego rodzaju „bezradności”.
Gdy osoba, której interakcja miała negatywną interpretację (niezależnie od intencji czy realizacji), przeprosi, to natychmiast zamyka temat, leczy ranę i wpuszcza do relacji słońce.
DLATEGO…
Przeprosiny to trudny temat, dodatkowo obciążony kulturowo. Zwyczajowo kojarzą się z aktem uniżenia, a to dlatego, że kultura masowa zakłada, że przeprosiny powodują uszczerbek na naszej wartości, a więc samoocena jest podłączona do tych zewnętrznych zachowań i interakcji. Warto to w sobie przepracować. Łatwo odpowiedzieć „ja tak nie mam”, ale podczas kłótni mówić lub myśleć „dlaczego to ja mam przepraszać?” czy „przeproszę, jak on/ona przeprosi”. Te i podobne komunikaty oznaczają, że jest jeszcze praca do wykonania.
A przepraszając nic nie tracimy, druga osoba zyskuje i relacja się wzmacnia. Natomiast gdy nie przeprosimy: to jest jak z zamiataniem pod dywan: w którymś momencie wybije szambo i wtedy na przeprosiny może być już za późno.